wtorek, 23 grudnia 2014

ŻYCIE OBJAWIŁO SIĘ

BOŻE NARODZENIE 2014



Mamy trochę taką tendencję do sentymentalnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia: bo to Dzieciątko w żłóbku takie słodkie, stajenka i zwierzątka, Maryja z Józefem, pasterze, Trzej Królowie... Tak się ckliwie robi jak na to wszystko patrzymy... I może właśnie dlatego warto przeczytać początek Ewangelii według św. Jana, który proponuje nam bardziej ambitne przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia. Apostoł nie mówi o żłóbku i leżącym w nim Dzieciątku, nie mówi o Józefie i Maryi, o wołku i osiołku, o pasterzach i Aniołach, o Trzech Królach. Nawet w sumie nie mówi wprost o narodzeniu, wzywa nas, żebyśmy wznieśli się ponad ckliwo-sentymentalny poziom przeżywania Świąt i zapytali się, kim jest Dziecko urodzone w Betlejem i co właściwie oznaczają Jego narodziny dla nas? 

Święty Jan pokazuje przede wszystkim, że to, co stało się w Betlejem, to sposób, w jaki Bóg komunikuje się z nami. Jakkolwiek do tego podejść, słowa są nam potrzebne do komunikacji. W słowa potrafimy włożyć nawet jakąś część siebie – na przykład swoje emocje. Słowa wywierają na nas wpływ, potrafią ukierunkować nasze działanie, mogą w ogóle do działania nas porwać albo w działaniu nas zatrzymać. O ileż bardziej jest to słuszne w odniesieniu do Boskiego Słowa – w to Słowo Bóg włożył siebie całego, w tym Słowie Bóg wypowiedział się do końca, powiedział o sobie wszystko. Trudne do pojęcia, ale zobaczmy, że nasze własne słowa – one niosą nas. Częściowo, po trochę, ale niosą. A Bóg włożył siebie bez reszty w swoje Słowo, które przyniosło Go nam. I to Słowo jest już ostatecznym słowem, bo Bóg nie będzie już nic więcej mówił – Bóg wypowiedział się do końca. Kto nie przyjmie tego Słowa, ten nie ma już na co czekać. Nie będzie więcej Słów – to jest Słowo Jedyne i Jednorodzone. Dlatego my, ludzie, od momentu przyjścia tego Słowa na świat stoimy wobec ostatecznego wyboru – przyjęcie tego Słowa jest ostatecznym przyjęciem Boga, a odrzucenie tego Słowa jest ostatecznym odrzuceniem Boga. To nie jest jakaś magia czy bajka – ostatnio widywałem takie plakaty „bajeczne święta”, „magiczne święta” – to jest rzeczywistość bardziej prawdziwa od naszej, bo to rzeczywistość Boga, Jedynego który Jest i który powołuje do istnienia. 

I tu pojawia się kolejne przesłanie św. Jana. Owo Słowo, w które Bóg włożył całego siebie, niesie w sobie rzecz najważniejszą ze wszystkich: życie samego Boga. Niesie w sobie tchnienie życia, dzięki któremu na początku ludzie stali się istotami żyjącymi. Człowiek, który nie ma życia w sobie, nie ma nic. Człowiek, który nie żyje, nic nie może otrzymać. Nic nie otrzyma ktoś, kogo nie ma, kto nie istnieje. Dlatego tracąc życie, tracąc tchnienie życia, my, ludzie tracimy absolutnie wszystko. Jeżeli nie mamy w sobie życia, jeśli dajemy pozbawić się życiodajnego tchnienia Boga, dajemy pozbawić się wszystkiego. 

Zatem Słowo, które stało się Ciałem w Betlejem, niesie ze sobą dar życia, tchnienie życia, życie Jedynego Żyjącego – jest spełnieniem oczekiwań Starego Testamentu. To Słowo, które jest jednocześnie stwórczym Słowem Boga, przez które wszystko się stało, przychodzi odnowić zniszczone stworzenie. Przychodzi na nowo nas stwarzać i napełniać tchnieniem Bożego życia – a w ten sposób wyrywać nas z władania śmierci i przenosić do Królestwa Światłości, czyli Królestwa Życia – bo życie jest światłością ludzi, gdyż bez tego światła nie mamy nic. Bez tego światła stajemy się poddani ciemności śmierci – ogarnia nas mrok i niebyt. Dlatego też ci, którzy wierzą temu Słowu rodzą się na nowo – rodzą się już nie jako ludzie podlegli władzy śmierci, ale jako dzieci Boga, których egzystencja wykracza daleko poza granice śmierci, nad którymi śmierć nie ma już władzy. Nie jesteśmy w stanie dać sobie takiego życia sami – nie daje nam tego życia ciało i krew ani wola jakiegokolwiek człowieka. To życie, prawdziwe życie, tchnienie życia Bożego, przynosi nam Słowo, które samo jest Bogiem. To w tym Słowie stajemy się dziećmi Żyjącego Boga, Ono nas takimi czyni i sprawia, że zaczynamy żyć na nowo. 

Z tego wszystkiego wynika, że naprawdę w betlejemską noc stało się coś niezwykłego – że naprawdę od momentu Wcielenia świat się zmienił, myśmy się zmienili i zmieniło się nasze życie. Nasze życie od momentu Wcielenia nie jest już dłużej ograniczone barierą śmierci – Bóg, stając się Człowiekiem, żyjąc naszym ludzkim życiem, umierając naszą ludzką śmiercią i zwyciężając ją przywrócił nam nadzieję nieśmiertelności. Od momentu Wcielenia nasza egzystencja nie jest zatem już nigdy więcej beznadziejna. Bo jeśli nasze życie ma się zamknąć tylko w ziemskiej egzystencji, jeśli bariera śmierci jest nieprzekraczalna i kończy wszystko, to nie ma dla nas nadziei ani sensu, nic nie ma znaczenia i nie liczy się nic z tego, co tutaj robimy – bo jeśli śmierć kończy wszystko, to co to ma za znaczenie, czy coś osiągnęliśmy w życiu czy nie, czy byliśmy dobrzy, czy nie? Ale od momentu Wcielenia wiemy, że nasza egzystencja już się nie zamyka w barierze śmierci. Wcielone Słowo przypomniało nam, że jesteśmy kimś więcej, niż prochem ziemi. Że jesteśmy dziećmi Boga i że nasze życie sięga nieskończoności i wieczności. 

ŻYCIE OBJAWIŁO SIĘ!!! To jest najważniejsza informacja wszechczasów – jeżeli Życie nie jest ważne, to nic nie jest ważne. Jeśli nie jest dla nas ważne Życie, które przyszło do nas w Betlejem, to możemy spokojnie rzucić wszystko – bo i tak jesteśmy gnijącymi trupami. Nieważne, że chodzimy po tym świecie i zajmujemy się tysiącem różnych spraw – i tak jesteśmy gnijącymi trupami, jeśli na czele tych spraw nie stoi Życie, które objawiło się w Betlejem. Nic nie jest ważne w obliczu tego Objawienia – nic nie ma znaczenia, jeśli damy sobie wyrwać dar życia. Martwy nic nie posiada, martwy gnije. Od kiedy Życie objawiło się, nie jesteśmy już dłużej pogrążeni w niewoli i ciemności śmierci – mamy wybór. Możemy zamiast ciemności śmierci wybierać światło Życia. Tylko żebyśmy Je wybierali... Żebyśmy naprawdę, każdego dnia, w każdej chwili wybierali Życie, a nie śmierć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz