czwartek, 4 grudnia 2014

Ewangelia – moje życie?

II Niedziela Adwentu - Rok B

TEKST SŁOWA BOŻEGO

 

 

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: „Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”
.
Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.
Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym”.

KOMENTARZ

 

  
W drugą niedzielę Adwentu czytamy początek Ewangelii świętego Marka. Jest to początek Dobrej Nowiny (Ewangelii) Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. „Jezus” to imię historycznej Osoby, „Chrystus” to misja tej Osoby w świecie, a „Syn Boży” mówi o ostatecznej tożsamości tej Osoby wskazując na Jej Boskie pochodzenie. To wszystko razem wzięte mówi właśnie o Bogu, który dosłownie wszedł w historię ludzi po to, aby stać się dla nas Zbawicielem. I to jest właśnie sedno Ewangelii, o której mówi w pierwszym zdaniu Marek: Bóg przyszedł do swojego ludu z misją ratunkową. I w ten sposób okazuje się, że Dobrą Nowiną w sensie ścisłym jest nie historia napisana przez Marka, ale Osoba Boga ratującego swój lud – Osoba Jezusa Chrystusa. To On jest w centrum Ewangelii: Dobra Nowina nie tylko o Nim mówi, ale to On jest Słowem Bożym. Warto o tym pamiętać, bo my mamy tendencję, by za Ewangelię uważać opowieść o Jezusie, względnie książkę gdzie ta opowieść się znajduje. Dobra Nowina to nie martwa historia o Kimś, kto żył ponad dwa tysiące lat temu. Ewangelia to żywy Bóg, Jezus Chrystus, który zamieszkał pośród nas, żyje i ta Dobra Nowina dzieje się do dzisiaj. Nie zabijajmy Jej więc na siłę – nie czyńmy z Jezusa martwej historii, którą czytamy co najwyżej z ciekawości. Ewangelia ma być żywa w naszej codzienności – nie ma być jedną z książek na półce. 

Dalej Marek sugeruje, że wraz z nadejściem Jezusa Chrystusa, poprzedzonego działalnością Jana Chrzciciela, rozpoczną się czasy spełnienia, czasy ostateczne. I że przyjście Jezusa Chrystusa będzie się wiązało z koniecznością jednoznacznego opowiedzenia się za Bogiem lub przeciwko Niemu. Natomiast cała działalność Jana Chrzciciela w oczach Marka wskazuje, że czas spełnienia się tych wszystkich zapowiedzi właśnie nadszedł. Działalność Jana Chrzciciela zmierza do przygotowania ludzkości na spotkanie z Nadchodzącym, który będzie chrzcił Duchem Świętym. Podczas gdy przy chrzcie Jana ludzie zanurzani w Jordanie sami wyznają swoje grzechy, to chrzest Duchem Świętym ujawni wszystko, co kryje się w ludzkich sercach. Pewnie właśnie dlatego działalność Jana Chrzciciela polegała na doprowadzeniu ludzi do uznania i wyznania prawdy o sobie, o swojej słabej i grzesznej kondycji. Przed nadchodzącym Bogiem nic się nie ukryje: człowiek, który próbuje budować na pozorach i złudzeniach srodze się zawiedzie i rozczaruje. Tutaj więc warto się zastanowić nad autentycznością własnej wiary i relacji do Jezusa Chrystusa. Przed Nim nie ostoją się żadne nasze maski, żadne nasze udawanie: On wydobędzie z nas całą prawdę. 

Można więc odczytać działalność Jana Chrzciciela jako uświadamianie ludziom, do czego jest im potrzebny nadchodzący Zbawiciel – ten, któremu Jan nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów (por. Mk 1,7). Jan Chrzciciel uświadamia, że nie jesteśmy w stanie sami, o własnych siłach naprawić tego, co zepsuł w nas grzech. A Jezus Chrystus przychodząc na ten świat pragnie uczynić nas Nowymi Stworzeniami, by przywrócić nam utraconą godność dzieci Bożych. Jednak to od nas zależy, czy wybierzemy tę drogę, czy nie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz