V Niedziela Wielkiego Postu, Rok C
TEKST SŁOWA BOŻEGO
Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją na środku, powiedzieli do Niego: ”Nauczycielu, kobietę tę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?”. Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus, nachyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: ”Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi.
Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku.
Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: ”Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?”. A ona odrzekła: ”Nikt, Panie!”. Rzekł do niej Jezus: ”I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.
J 8,1-11
KOMENTARZ
Jesteśmy ludźmi w drodze, w drodze od narodzenia,
poprzez śmierć, do wieczności. Nie jesteśmy na niej sami, nie wzięliśmy się z
nikąd. Nasze istnienie jest dziełem Boga. Dziełem Boga i Jego darem jest nasza
rozumność i wolność. Człowiek sam, swoim wolnym i niewłaściwym wyborem określił
się w świecie i skazał na niedostatki i bóle swą ziemską kondycję. Bóg jednak i
wtedy nie pozostawił go jego własnym siłom i ograniczonym możliwościom.
Wchodził z nim w przymierze aż do Ofiary Swego Syna włącznie, Ofiary, która –
jedyna – mogła przezwyciężyć ten pierwszy niewłaściwy wybór i wszystkie jego
konsekwencje – grzechy wszystkich ludów i czasów.
Chrystus nie tylko przezwyciężył grzech i śmierć,
lecz także wskazał człowiekowi drogę: wartości – dobra, które trzeba wybierać,
by iść za Nim i Jemu dawać świadectwo.
Nie jest to droga łatwa. Człowiek, wybierając ją,
jest skazany na olbrzymi wysiłek i doznawanie raz po raz porażki, bo wymagania
Ewangelii są wysokie. Nie jest to najważniejsze, że się upada, ważne jest, że
się powstaje i nie porzuca tej drogi. Na drodze tej zresztą nie jesteśmy sami.
Towarzyszy nam Chrystus. On wspomaga i podnosi, nawet z najgłębszych upadków.
On jest gwarantem nadziei i mocy.
Bardzo często zarzucało się i zarzuca Kościołowi, a
ściślej – duchownym i świeckim ludziom identyfikującym się z Kościołem, że ich
życie jest tak pełne grzechu i niedoskonałości. Zarzuty te są formułowane przez
ludzi, którzy wybrali łatwiejszy model życia i postępowania, rezygnując z
wysokich ideałów, opacznie interpretując prawo naturalne. Odpowiedź na te
zarzuty jest jedna: wcale nie twierdzimy, że Kościół tu na ziemi jest
doskonały, że wśród jego ludzi jest mniej grzechu i niedoskonałości niż wśród
innych. Wręcz przeciwnie – chrześcijanin naprawdę wierzący w Chrystusa – widzi
całą swą znikomość, słabość i całą swą nikczemność, przeżywa cały dramat
niedostawania życiem do Ewangelii, wszelako nie rezygnuje z wysiłku, nie
odrzuca Jej. Ciągle na nowo powstaje, ciągle oddziela ziarno od plew, wierząc,
że jest – jak powiada św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu – „pochwycony
przez Chrystusa”.
Każdemu
z nas potrzebne jest uświadomienie sobie uzdrawiającego spojrzenia Jezusa,
który mówi do nas: „I Ja ciebie nie potępiam.
– Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. W tym Roku Miłosierdzia szczególnie
te słowa mają specjalny wydźwięk, niech będą okazją do zweryfikowania naszych
postaw względem Naszego Mistrza, naszych bliskich, a nade wszystko samego
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz