Miłość Ukrzyżowana
PODWYŻSZENIE KRZYŻA - Rok A
TEKST SŁOWA BOŻEGO
Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A
jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna
Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg
nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by
świat został przez Niego zbawiony”.
J 3,13-17
KOMENTARZ
Tyle razy już słyszeliśmy te słowa. Bóg nas kocha.
Bóg mnie kocha. Kocha, a więc chce dla mnie dobrze, a zatem mogę Mu zaufać. Bóg umiłował świat (J 3,16) zatrzymajmy
się na modlitwie, by rozważyć te słowa. On umiłował każdego na tym świecie.
Umiłował mnie, umiłował moich bliskich, przyjaciół, umiłował Ciebie, Twoich
krewnych. Umiłował także tych których nie znam, nie lubię, nie chcę znać. Bo w
każdym człowieku jest dobro. Nieraz może być bardziej lub mniej odkryte, bardziej
lub mniej dostrzegalne, ale na pewno jest.
A jak ja patrzę na siebie? Czy siebie kocham? Jak
patrzę na ludzi wokół mnie? Czy mam tę świadomość, że Pan Bóg ich kocha? To
jest nasze życiowe wyzwanie. Przekonać się o tym, że te słowa są prawdziwe. Że
Pan Bóg, nasz Stwórca i Ojciec, umiłował świat i ludzi, którzy mieszkają na tym
świecie. Może mamy poczucie, że jest wiele zła, cierpienia, że ludzie wokół
pozostawiają wiele do życzenia. Nieraz ranią, rozczarowują. Bywa i tak, że
ranimy, zawodzimy samych siebie, traci się wtedy poczucie wartości i plącze się
myśl, że już nie zasługuję na Miłość tak jak wtedy, gdy wszystko było dobrze. Bóg
jednak nie przestaje kochać nas dalej, tak samo, z tą samą czułością i troską.
Tę właśnie prawdę objawił nam Jezus, który jest
naszym Zbawicielem. Podejmuje On drogę uniżenia, drogę pokory, drogę służby,
drogę dawania życia. Bezinteresownie, bez oczekiwania własnej korzyści. Kiedy
uczestniczymy w Eucharystii, jesteśmy tego świadkami, że Bóg wydaje się w nasze
ręce. On się nie waha powierzyć się naszym dłoniom, nie boi się być bezbronny,
bo nas miłuje – widzi w nas dobro. Tylko czy my otworzymy się na ten dar? Czy
przyjmiemy Jezusa, właśnie takiego – bezbronnego, uniżonego, pokornego, ale w
tym wszystkim wielkiego, wywyższonego? Może mamy takie doświadczenie, że chcemy
coś ofiarować, z czegoś zrezygnować, coś zostawić, od czegoś się uwolnić, z
czymś zerwać... ale nie możemy. Jezus może nas uzdolnić do tego, byśmy mogli
dawać nasze życie, ofiarować siebie, czyli to, co mamy cennego, nasze talenty,
po to, by one mogły zaowocować. Tu jest cała tajemnica, że dając, nie tracimy,
ale sami otwieramy się na jeszcze większe i wspanialsze dary. To tak jak w
czasie Mszy Świętej. Oddajemy Bogu rzeczy bardzo proste: chleb – owoc ziemi i
pracy ludzkich rąk – i wino – owoc winnego krzewu. Z tymi darami oddajemy Bogu
siebie – nasze życie, radości, trudy, smutki, niemoc. I co otrzymujemy w
zamian? To czego nie potrafimy ogarnąć bez łaski – samego Boga. On, który jest
źródłem naszego szczęścia, który daje nam pokój, przychodzi do naszego serca,
by w nim zamieszkać.
Powstaje
pytanie: Jak ta rzeczywistość krzyża może się objawiać w naszym życiu? Jak
możemy mieć w niej udział? Odpowiedzią są wyciągnięte na Krzyżu ręce
Zbawiciela. To wymowny gest otwarcia rąk, przyjęcia każdego. Te Boskie ręce
zostały przygwożdżone do drzewa. Nasze ręce nie zostały przygwożdżone, możemy
wybierać. I faktycznie wybieramy. Szukając jedności, szukając pojednania i
przebaczenia, otwieramy nasze ręce, nasze serce dla drugiego człowieka. Dzięki
temu moc Krzyża, moc miłości Jezusa objawia się w naszym życiu. I wtedy On jest
wywyższony, wtedy On jest uwielbiony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz