XXVIII Niedziela Zwykła, Rok C
TEKST SŁOWA BOŻEGO
Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
KOMENTARZ
Już dość dawno zwróciłem uwagę na to, że istnieje
ogromna różnica między oczyszczeniem a uzdrowieniem przez wiarę. Tylko ten
Jeden z dziesięciu otrzymał od Jezusa potwierdzenie pojawienia się w nim wiary.
Kilku z nich poszło tylko pokazać się kapłanom. Zależało im nade wszystko, by
uwolnić się od udręczenia chorobą. Nic o ich wierze Łukasz nie napisał. Wydaje
się, że nawet cud niczego nie zmienił w ich życiu duchowym. Natomiast jeden z
nich, Samarytanin, wrócił, chwaląc Boga. Te słowa uwypuklają jego wewnętrzną
przemianę – przejście od niedowierzania ku całkowitemu zaufaniu Bogu.
Żaden cud nie jest tak istotny w oczach Boga, jak
nasze oddanie się Bogu w wierze pełnej bezgranicznego zaufania. Wielkość i
godność człowieka wierzącego polega właśnie na zdolności do doświadczania Boga,
któremu człowiek się oddaje i którego przyjmuje. Przyjmuje, ponieważ Bóg też w
nas wierzy, o czym pisze Paweł: Bóg wiary zawsze dochowuje, bo nie może się
wyprzeć samego siebie. Wierzę, czyli ufam, że Bóg mi ufa!
Zastanawiam się, czy trąd jest jakimś zilustrowaniem
niedowierzania? Żydzi wierzyli, że choroba ta jest swoistą karą za oszczerstwo
i obmowę. Miriam, siostra Mojżesza, została obsypana trądem, gdy poddawała w
wątpliwość wybór Mojżesza na jednego wodza i obmawiała go z powodu
małżeństwa z Kuszytką, Seforą. Istotą jej oskarżeń było zwątpienie w wybór
Mojżesza na jedynego wybawcę. Zwątpienie zrodziło oskarżenie, a to doprowadziło
ją do trądu.
Nie chcę przez to twierdzić, że ta potworna choroba
jest spowodowana wątpliwościami i obmowami, ale jest doskonałą ilustracją
życia, które nie potrafi już zdobyć się na pełne zaufanie Bogu i ratuje swoją
pozycję, rujnując oskarżeniami innych. Zwątpienie w miłość i dobroć Boga
prowadzi nieuchronnie do niszczenia innych złymi opiniami.
Wpatrując się w wiersze Ewangelii opowiadającej o
uzdrowieniu z trądu dziesięciu, którzy wyszli z pomiędzy domostw pewnej wsi
naprzeciw Chrystusa, widzę nasz świat, o którym się mówi, że jest globalną
wioską. Jak bardzo ten świat stał się trędowaty przez miliony pomówień,
oskarżeń, obmów, fałszywych opinii, kalumnii, zniesławień, zarzutów, które
każdego dnia rozbrzmiewają w domach, na ulicach, na forach internetowych,
w wiadomościach wykrzykiwanych z ekranów! W oczach Boga zwykła obmowa czy
oszczerstwo jest czymś ohydniejszym niż widok ropiejącej i gnijącej rany na
trędowatym ciele.
W tym miejscu koniecznie trzeba nam sobie przypomnieć,
że główne dzieło Chrystusa to przecież usprawiedliwienie, które stoi w
zwycięskiej opozycji do głównego dzieła szatana, czyli oskarżania. Za każdym
więc razem, gdy mamy pokusę obmówić kogokolwiek, albo nawet oskarżyć, dobrze
się zastanówmy, po której stronie wtedy staniemy: Chrystusa czy szatana? A
jeśli mimo to odważymy się na oskarżenie, nie zdziwmy się, gdy nawet w sobie
samych poczujemy wstręt podobny do tego, jaki się budzi w kimś, kto widzi
ogarnięte trądem ciało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz