XXXIII Niedziela Zwykła, Rok C
TEKST SŁOWA BOŻEGO
Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: ”Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.Zapytali Go: ”Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?”.Jezus odpowiedział: ”Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: »Ja jestem« oraz »nadszedł czas«. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”.Wtedy mówił do nich: ”Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.
Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.
Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.
KOMENTARZ
Kiedy wydaje się, że ktoś posiada wiedzę o zbliżaniu
się jakiegoś tragicznego wydarzenia, to chcielibyśmy zazwyczaj, żeby tą wiedzą
się z nami podzielił – żebyśmy mogli się przygotować na to, co ma się wydarzyć.
Tu mi się przypomina cała afera z kalendarzem Majów, który rzekomo miał
zapowiadać koniec świata (o ile dobrze pamiętam to było w 2012 roku), w Polsce przeszło
to w miarę łagodnie, ale na przykład w Stanach Zjednoczonych, ludzie wydali mnóstwo
pieniędzy na schrony, żeby się zabezpieczyć przed rzekomym końcem. W Rosji
wykupywali wszystko w sklepach, bo robili zapasy – przecież jak się skończy
świat, to nie będzie sklepów, więc gdzie kupimy? Pokazuje to wielką naiwność
ludzi: koniec świata to nie jest pożar, powódź, katastrofa czy coś takiego. To
jest koniec. Więc zapasy, schrony na nic nam się zdadzą. Poza tym nie będzie
nam to wszystko już potrzebne – nas także spotka koniec, tak jak i cały świat.
Mimo niepokojącej treści dzisiejszej Ewangelii Jezus
bynajmniej wcale nie mówi o końcu świata. Cała ta wyliczanka jaką dzisiaj
podaje: wojny, przewroty, głód, zaraza, prześladowania – to wszystko wcale nie
jest zapowiedzią rychłego końca. Wręcz przeciwnie, Chrystus przestrzega przed
takimi, którzy będą wieścić rychły koniec – na przykład mówić „ja jestem” albo
„nadszedł czas”. Trzeba się ich wystrzegać jako fałszywych proroków i nie słuchać
ich. O czym więc mówi Jezus? Na co chce nas przygotować?
Otóż mówi o historii świata i o życiu każdego z nas:
takie rzeczy będą obecne, nie da się ich uniknąć. Będziemy słyszeć o wojnach, o
przewrotach, o rewolucjach, o katastrofach, tajfunach, tsunami, o głodzie, o
chorobach i innych nieszczęściach, one nie ominą także nas. Ktoś nas wyśmieje
od czasu do czasu, może przeklnie, bliscy nas wkurzą, zachorujemy, nogę złamiemy,
szef w pracy nas źle potraktuje, klient trafi się nam wredny, oszukają nas a
może nawet napadną, umrze nam ktoś bliski itd. Jezus mówi: to wszystko będzie
się zdarzać i macie być na to gotowi. A jak się przygotować? Budować schrony?
Lecieć do Biedronki? Nie!
Najważniejsze, co będziemy mieli do zrobienia wobec
tych wszystkich wydarzeń, to dać świadectwo – a konkretnie te wydarzenia mają
nas uczynić świadkami (tak dosłownie mówi Jezus). Jak to ma się stać? Przez naszą
wytrwałość – przez to, że nic z tych wszystkich rzeczy nie da rady sprowokować nas
do oderwania się od Chrystusa, do okazania Mu najmniejszej niewierności. Tak,
bo zło dokładnie po to prowokuje takie wszystkie rzeczy, żebyśmy odchodzili od
Jezusa. Jeśli damy się sprowokować, to przegramy. Wtedy zło tryumfuje: udało się
nas oderwać od Jezusa! To właśnie po to zło sprowadza ci to wszystko na głowę,
żebyś stracił zaufanie do Boga i dał się sprowokować. Dlaczego?
Ano dlatego, że prędzej czy później dla każdego z
nas przychodzi – jak mówi prorok Malachiasz – dzień palący jak piec. Dzień,
który wypali we mnie to wszystko, co nietrwałe. To dzień mojej śmierci – rzecz
najbardziej pewna w moim życiu. To, że na co dzień żyjemy i zachowujemy się
tak, jakby ten dzień miał nigdy nie nadejść, oznacza że jesteśmy wobec tego
totalnie i absolutnie bezsilni. Tymczasem z każdym oddechem jesteśmy bliżej tej
chwili. A ze śmiercią jest problem taki, że żadną naszą mocą nie jesteśmy w
stanie jej pokonać. Śmierć jest totalnym i absolutnym zniszczeniem – nie pomoże
schron ani ziemianka, nie pomogą zapasy, nic nie pomoże. Nawet telefon
komórkowy czy aparat tlenowy w trumnie. Śmierć niszczy totalnie i absolutnie
wszystko, co nie jest z Boga – tylko Bóg jest większy od śmierci, co udowodnił
Jezus. I dlatego właśnie Jezus tłumaczy swoim słuchaczom – czyli nam – że jedyne,
co się liczy naprawdę, to wytrwać w wierności Jemu. Choćby nas kroili,
przypiekali ogniem, choćby nie wiem czym nas straszyli, choćby się działo nie
wiadomo co – nie możemy dać się oderwać od Jezusa.
Dlatego dziś staje przed tobą Jezus – jako Zwycięzca
Śmierci – i prosi, błaga: dziecko, wytrwaj przy Mnie... A Ja cię przeniosę
przez wszystko, co cię czeka. Ocalę cię – tak jak zwyciężyłem Moją własną
śmierć... Zwiąż się ze Mną – ze Zwycięzcą...
Tu warto może też wiedzieć, że to wszystko, co Jezus
dziś wylicza – wszelkie trudy i nieszczęścia, jakie mogą się wydarzyć – są tak
naprawdę tylko smrodem padliny. To tylko drgawki przedśmiertne pokonanego zła.
Jezus już zwyciężył! To się już dokonało! Tylko my – zaślepieni – myślimy, że
walka jest nierozstrzygnięta, że zło jest nie wiadomo jak silne. A prawda jest
taka, że zło właśnie o tym marzy, żebyśmy myśleli, że jest wszechobecne,
przepotężne i że musimy ulegać. Jezus dzisiaj wcale nie nawołuje, żebyś protestował
przeciwko temu wszystkiemu, co się dzieje – żebyś pisał, dyskutował,
organizował demonstracje itd. itp. Jezus mówi tylko jedno: bądź świadkiem! Jak
już cię postawią pod ścianą – Ja będę mówił przez ciebie. Ale sam w dyskusje
nie wchodź – bądź świadkiem!
Nikt nie wie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń