sobota, 26 kwietnia 2014

Jezus Miłosierny

II Niedziela Wielkanocna - Rok A;
Święto Miłosierdzia Bożego


TEKST SŁOWA BOŻEGO



Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: ”Widzieliśmy Pana!”. Ale on rzekł do nich: ”Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: ”Pokój wam!”. Następnie rzekł do Tomasza: ”Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: ”Pan mój i Bóg mój!”. Powiedział mu Jezus: ”Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
J 20,19-31

KOMENTARZ

 
Na różne sposoby Jezus dawał poznać uczniom, że rzeczywiście zmartwychwstał i jest miłosierny: rozmawiał z nimi, pozwalał się widzieć i dotykać, a nawet spożywał z nimi posiłek. Ale sposób, jaki wybrał dla Tomasza jest ze wszystkich najbardziej zadziwiający. Właściwie to Tomasz określił go jako warunek swojej wiary w zmartwychwstanie. Może chciał się po prostu przekonać, czy to jest ten sam Jezus, którego znał i za którym poszedł. Jezus zgadza się na jego warunek i pozwala dotknąć swoich ran. 

Uczciwie trzeba stwierdzić, że Tomasz w swoim zachowaniu jest autentyczny i prawdziwy. Jest odważny w wyznawaniu tego, co czuje. Paradoksalnie ta jego niewiara stała się kolejnym uwiarygodnieniem prawdy o zmartwychwstaniu. Jeden z papieży powiedział, że „więcej nam dała niewiara Tomasza, niż wiara pozostałych apostołów”. Warto dodać, że przecież ostatecznie Tomasz potwierdził swoją wiarę i miłość do Jezusa męczeńską śmiercią.

Każdy z nas może przeżywać wątpliwości. One, same w sobie nie są żadnym złem. Przeciwnie, mogą nawet stać się prawdziwym dobrodziejstwem, kiedy zmobilizują nas do pogłębienia i uzasadnienia wyznawanej wiary. Wygodna jest pokusa powierzchownego chrześcijaństwa. Wygodnie jest wierzyć w Boga, kiedy wszystko układa się po naszej myśli. Kiedy Bóg niczym „dobra maszynka” spełnia nasze oczekiwania i zachcianki. Wygodna jest taka wiara, która bierze w nawias poświęcenie, trud i cierpienie. 

A może właśnie potrzebny jest kryzys wiary, potrzebne są wątpliwości, by po raz pierwszy bez sztampy religijności i pobożnego schematu powiedzieć Panu Bogu o tym, jak trudno Mu zaufać, jak trudno bez reszty zawierzyć Mu swoje życie.

Podczas dzisiejszego święta Miłosierdzia Bożego, będziemy szczególnie kierowali nasz wzrok ku Watykanowi. Bo oto następuje długo oczekiwany dzień, Jan Paweł II zostanie wyniesiony na ołtarze. Dla nas jest to dzień wielkiej radości, ale mam wrażenie, że wciąż mało znamy Jego naukę, Jego listy, adhortacje, encykliki. Za to wielu z nas doskonale zna smak kremówek kalwaryjskich, znamy mnóstwo anegdot opowiadanych przez Naszego Papieża i różnych dykteryjek. Obawiam się, że niestety wielu z nas zbyt powierzchownie traktowało słowa Papieża. Mało kto z nas pamięta II pielgrzymkę Jana Pawła II z 1991 r., kiedy to nas pouczał jak korzystać z otrzymanej wolności. Podczas tej wizyty w wolnej już Ojczyźnie Jan Paweł II koncentrował swe nauczanie wokół Dekalogu. Przestrzegał rodaków przed absolutyzacją pojęcia wolności, która – jak podkreślał – może prowadzić do nowych form zniewolenia. Dzisiaj kiedy mamy zachwiane to poczucie, trzeba nam do tych kazań wracać, warto przeczytać tę spuściznę jaką nam pozostawił nasz Święty Jan Paweł II. Niech to będzie nasze swoiste „zadanie domowe”, które w istocie może dać nam okazje do zrewidowania naszych postaw życiowych.

sobota, 19 kwietnia 2014

PUSTY GRÓB

Wigilia Paschalna - Rok A

 

TEKST SŁOWA BOŻEGO





Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego była jak błyskawica, a szaty jego białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i podrętwieli jak umarli.
Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: "Powstał z martwych i udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie". Oto co wam powiedziałem». Pospiesznie więc oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie». One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Mt 28,1-10


KOMENTARZ

 

Obecna Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego jest zwieńczeniem całej drogi jaką przebył nasz Pan Jezus Chrystus. Ewangelista Mateusz przedstawił okoliczności aresztowania Mistrza, proces, skazanie i wykonanie kary śmierci przez ukrzyżowanie oraz pogrzeb. Przedstawił dowody śmierci Jezusa. 

Każdy z nas przygotowywał się do tego czasu świątecznego. Czyniliśmy to zarówno od strony duchowej, jak i od strony materialnej. Od duchowej przez post, pokutę i jałmużnę. A od materialnej przez sprzątanie, pieczenie, robienie zakupów i gotowanie. Ten drugi sposób działania nie był obcy także ówczesnym kobietom. Trzeciego dnia po śmierci Jezusa, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, krewni zmarłego przychodzili, by się upewnić, że ich bliski nie żyje. Kobiety przychodzą, by przypatrywać się i opłakiwać. 

Scena Zmartwychwstania rozpoczyna się przed wschodem słońca. Obie Marie z przygotowanymi wonnościami udały się do grobu Pana Jezusa. One musiały włożyć spory wysiłek, by zdobyć taki olejek do namaszczania ciała. Myślały, że już nic innego im nie pozostało jak tylko w ten sposób oddać hołd Jezusowi. Jednakże trud, jaki włożyły w tę czynność przyniósł nieoczekiwane rezultaty. Poszły i spotkały anioła, który ogłosił im nowinę o Zmartwychwstaniu. 

Odsunięty kamień wraz ze siedzącym na nim aniołem stają się symbolem zwycięstwa nad śmiercią. Jest to znak tego, że Bóg może zrobić wszystko. Bóg mógłby zmartwychwstać i wyjść z grobu bez odsuwania kamienia, jednakże wybrał tę drogę. Bóg też może odsunąć kamień z twojego serca. Czyni to poprzez spowiedź. Jednakże nie zrobi tego bez twojej zgody. Gdy go poprosisz, doznasz odpuszczenia grzechów. Jeśli tego nie zrobisz, pozostaniesz w ciemnym grobie. Odsuwanie tego kamienia jest duchowym przygotowywaniem na doświadczenie Zmartwychwstania. 

Anioł zachęca niewiasty do tego, by przypomniały sobie słowa Jezusa. Dzięki tej zachęcie zrozumiały znaczenie Zmartwychwstania. Jeśliby nie przywołanie słów Mistrza, wówczas poranek Zmartwychwstania byłby jakimś mało znaczącym i nieczytelnym znakiem. Byłby jakimś bezsensownym wpatrywaniem się w pusty grób. Byłby trwaniem w jakimś absurdalnym szoku po stracie kogoś bliskiego. Byłby wreszcie ostatnim fragmentem historii, która miałaby bardzo smutny koniec. Dzięki przypomnieniu sobie i zrozumieniu tych słów były one zdolne do tego, by przekazać wieść o zmartwychwstaniu innym uczniom. Podobnie my tylko wtedy będziemy zdolni do tego, by dzielić się wiarą, jeśli będziemy sobie przypominać słowo pańskie.

piątek, 11 kwietnia 2014

Modlitwa zwykłego człowieka

Niedziela Palmowa - Rok A

 

TEKST SŁOWA BOŻEGO



Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał swoich uczniów i rzekł im: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: «Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści»”. Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”. Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
„Hosanna Synowi Dawida.
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.
Hosanna na wysokościach”.
Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: „Kto to jest?”. A tłumy odpowiadały: „To jest prorok Jezus z Nazaretu w Galilei”. 
(Mt 21,1-11)

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Mateusza.
Jezus przed Piłatem
Jezusa stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: "Czy Ty jesteś królem żydowskim?" Jezus odpowiedział: "Tak, Ja nim jestem." A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat: "Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw Tobie?" On jednak nie odpowiadał mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.

Jezus odrzucony przez swój naród
A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat: "Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?" Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: "Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.". Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: "Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?" Odpowiedzieli: "Barabasza." Rzekł do nich Piłat: "Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?" Zawołali wszyscy: "Na krzyż z Nim!" Namiestnik odpowiedział: "Cóż właściwie złego uczynił?" Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: "Na krzyż z Nim!" Piłat, widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: "Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz." A cały lud zawołał: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze." Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Król wyśmiany
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: "Witaj, królu żydowski!" Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

Droga krzyżowa
Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jezusa. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, król żydowski. Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie.

Wyszydzenie na krzyżu
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami mówiąc: "Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!." Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: "Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym." Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

Śmierć Jezusa
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: "Elí, Elí, lemá sabachtháni?" To znaczy: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: "On Eliasza woła." Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: "Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić." A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.

Po śmierci Jezusa
A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: "Prawdziwie, Ten był Synem Bożym."
(Mt 27, 11–54)

KOMENTARZ


Dzisiejszy fragment Ewangelii Mateuszowej wprowadza nas w centrum naszej wiary. Trudno jest w kilku czy kilkunastu słowach zawrzeć komentarz do tych wydarzeń. Dlatego pozwólcie kochani na inną jego formę. Będzie to modlitwa przeze mnie stworzona. Niech ten poniższy tekst będzie pomocą w rozważaniach Waszych, w całym tym Wielkim Tygodniu…

„Bądź uwielbiony Jezu za tą drogę krzyżową! Za każdą minutę Twej ofiary, za każdy Twój ból, za każdą Twą ranę, za ból zdrady. Przecież wiedziałeś kto Cię zdradzi, jednak nic z nim nie zrobiłeś, bo chciałeś żeby wypełniło się pismo. Idąc na pewną śmierć, dałeś nam swoją pamiątkę, dałeś nam swoje Ciało i Krew, po ty byśmy już nigdy nie pragnęli. Wiedziałeś, że musisz na tą drogę krzyżową pójść sam. Najbliżsi uczniowie chcieli Ci towarzyszyć, pomóc. Jednak człowiek nie jest w stanie Tobie pomóc, bo to Ty pomagasz nam... To Ty idąc na tą drogę bierzesz nasze grzechy na swe ramiona. I mimo, że jako człowiek się bałeś tej drogi, to jako Bóg wiedziałeś, że musi się ona dokonać.

Będąc w ogrójcu pokazałeś całe nasze człowieczeństwo, pokazałeś jak każdy z nas się lęka. Tam przeżywałeś swój największy dramat, dramat opuszczenia. Jednak nie zostawiłeś człowieka samego sobie, poszedłeś tą drogą do końca, by wypełnić pismo. 

Bito Cię i kopano, obrzucano obelgami, pluto i wyszydzano, a Ty to pokornie wszystko znosiłeś, tylko i wyłącznie z miłości do każdego z nas. Bo twój Ojciec nas do końca umiłował, wyrył nasze imiona na Swych rękach. Nie mogłeś nas zostawić swojemu własnemu losowi. Dlatego nie mogłeś inaczej postąpić. Poszedłeś tą drogą zamiast mnie, zamiast każdego z nas. Upadałeś pod krzyżem kilkakrotnie, znosiłeś wiele bólu i cierpienia. I robiłeś to wszystko dla mnie. Robisz to dla każdego, kto w Ciebie wierzy.

Bądź uwielbiony w tej drodze krzyżowej!
Bądź uwielbiony w niesieniu krzyża!
Bądź uwielbiony w Twojej śmierci!
Bo dzięki tej drodze dajesz nam zbawienie!

Józef z Arymatei złożył Twe Ciało do swego grobu. Ale tylko po to, abyś wyszedł z niego zwycięski! Nasza wiara nie miałaby najmniejszego sensu, gdybyś Ty Jezu nie zmartwychwstał...”

Niech ten Wielki Tydzień będzie okazją dla Nas do uświadomienia sobie, jaką wielką miłością obdarzył nas Ojciec. On dając Swego Jednorodzonego Syna daje nam zbawienie, tylko Ci którzy zaufają bezgranicznie Jezusowi osiągną życie wieczne.

piątek, 4 kwietnia 2014

Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie

IV Niedziela Wielkiego Postu - Rok A

 

TEKST SŁOWA BOŻEGO

 

 


Siostry Łazarza posłały do Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Jezus usłyszawszy to rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.
Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei”. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie.
Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Muna spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i te­raz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w cza­sie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Jezus wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?”. Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz”. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował”. Niektórzy z nich powie­dzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?”. A Jezus ponownie okazując wzruszenie głębokie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już cuch­nie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Jezus rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?”. Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wy­słuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwie­rzyli, żeś Ty Mnie posłał”. To powiedziawszy, zawołał donoś­nym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawi­nięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie goi pozwólcie mu chodzić”.Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.


J 11,3-7.17.20-27.33b-45

KOMENTARZ



Historia wskrzeszenia Łazarza jest niezwykła. Zapowiada śmierć i uwielbienie Jezusa, przygotowuje nas na największe wydarzenie w dziejach ludzkości, jakim było Jego zmartwychwstanie. Ale jest jeszcze jeden ważny aspekt, omawiany fragment opowiada o pięknej, prawdziwej przyjaźni Jezusa do Marii, Marty i Łazarza.

Przyjaźń Jezusa była głęboka i delikatna. Taka przyjaźń jest zdolnością rozumienia drugiego do głębi. I taka przyjaźń nie potrzebuje wielu słów. Gdy zachorował Łazarz, jego siostry przekazują zwięzłą wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” (J 11,3). Bez zbędnych słów, bez komentarzy. Po śmierci brata Marta wypowie słowa dość szorstkie: „Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Ale zaraz dodaje: Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga” (por. J 11,21-22). Jest w tych słowach pewność i jest ludzkie uczucie do przyjaciela. Tak, jakby mówiła: Wiem, że jesteś prawdziwym przyjacielem i mogę Ci zaufać. Przyjaźń Marty jest spontaniczna, prosta, poufała. Marta poprzez wiarę potrafi rozpoznać prawdziwą tożsamość przyjaciela. 

Silna jest także przyjaźń Marii. Maria siedzi w domu i opłakuje śmierć brata. Ale gdy słyszy słowa: „Nauczyciel jest i woła cię … natychmiast wstała i pobiegła do Niego” (J 11,28-29). W ten bieg Marii zostają wciągnięci Żydzi. Sądzą, że Maria biegnie opłakiwać brata. Tymczasem celem biegu Marii nie jest grób ani Łazarz, tylko Jezus, wielka przyjaźń i miłość do Jezusa. Po spotkaniu Jezusa pada na twarz. Jest to gest uwielbienia, czci, adoracji ale także wiary. Maria wierzy Jezusowi jak przyjacielowi – bez słów. 

Równie emocjonalnie zachował się Jezus kiedy to zapłakał nad grobem Łazarza, serdecznego przyjaciela. Jezus daje się opanować przez ludzką boleść i nie wstydzi się tego. Nie wstydzi się także łez. Łzy są niekiedy jedynym sposobem, w jaki możemy wyrazić naszą miłość i modlitwę. Bóg, który płacze nad śmiercią przyjaciela jest może dla wielu bardziej przekonujący, niż Bóg, który wskrzesza do życia Łazarza. Niewątpliwie dla wielu z nas Jezus dzięki swej postawie staje się nam niezwykle bliski, po prostu … ludzki. 

Z omawianego fragmentu płynie dla każdego z nas lekcja, co to znaczy prawdziwie zaufać i wierzyć. Jezus wkroczył i wkracza w dzieje ludzkości, zawsze jednak czyni to w sposób, który szanuje naszą wolność. Dlatego naszym zadaniem jest baczna obserwacja rozgrywających się wydarzeń poprzez pryzmat wiary. Ona jest lunetą, która pozwala dostrzec tą duchową materię, której nie zobaczymy poprzez szkiełko i oko. Takie podejście pozwoli na akceptację trudnych prawd wiary, a jednocześnie na przecięcie wielu, wydawałoby się związanych gordyjskim węzłem, sytuacji w naszym życiu. Na pewno ich nie brakuje. Nie zawsze je rozumiemy, nie chcemy ich akceptować. Z jednej strony jesteśmy zależni od Boga, a z drugiej słabi. Dość często Bóg stawia przed nami zadania, które wydają się przekraczać nasze możliwości. Ale gdy w pełni się zawierzymy i oddamy ster naszego życia w ręce Jezusa, to okaże się, że jednak jesteśmy w stanie przezwyciężyć te problemy. 

Jeśli Jezus stanie się dla każdego z nas prawdziwym przyjacielem, jeśli Mu w pełni zawierzymy, będziemy zdolni do przekraczania samych siebie, do realizacji zadań, które Bóg stawia wobec nas, a ich konsekwencją będzie osiągnięcie życia wiecznego.