sobota, 26 listopada 2016

Nowa Arka

I Niedziela Adwentu, Rok A


TEKST SŁOWA BOŻEGO

  

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: ”Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.



KOMENTARZ


Godzina powstania ze snu to czas przebudzenia z iluzji, w jakich tkwimy. Świat wydaje się wieczny, nic nam nie grozi. Kto myśli o śmierci? Każdy myśli, że nie jego to spotka w najbliższym czasie, a jeśli kiedyś nadejdzie śmierć, to ów czas wydaje się na tyle odległy, że w ogóle się o nim nie myśli. Tymczasem dwóch może być na polu i jeden wzięty, a drugi zostawiony. W tym samym momencie, w tym samym miejscu.

Dwanaście lat temu na Oceanie Indyjskim zginęło blisko trzysta tysięcy ludzi. Był akurat dzień Bożego Narodzenia, gdy podziemne trzęsienie ziemi wzbudziło kilkumetrową falę, która zmiotła tak wiele istnień ludzkich. Za dni Noego zapewne było podobnie, ale nie było wtedy dokumentujących mediów, więc tylko wiemy, że ocalał ten, kto uwierzył Bożemu słowu i wybudował arkę. Nie trzeba szukać archeologicznych reliktów jego arki na Araracie, trzeba budować nową.

Cokolwiek się stanie, bądź gotowy na przejście z tego świata ciemności do światła. Odrzuć uczynki mroku, odrzuć hulanki, pijatyki, rozpustę, wyuzdanie, kłótnie i zazdrość. Przyoblecz się w Tego, który pokonał twoją śmierć swoją śmiercią. Arka Noego jest symbolem ludzkiej postawy niezgody na fale nieprawości i demoralizacji. Bóg kazał Noemu uczynić ów okręt według ścisłych wymiarów, co symbolizuje życie według przykazań. Nie da się swojego życia duchowego budować „na oko”. Biblia wspomina, że Noe wykonał swoją arkę z drzewa gofer. Tłumacze uważają, że to gatunek cyprysu, ale jest to drzewo wyjątkowe, tylko raz wspomniane w Biblii. Takim drzewem jest krzyż Chrystusa. Trzeba się go trzymać z całych sił, bo spienione fale wyuzdania są silne.

Wezwanie do czuwania, które wypowiada Jezus, bywa zestawiane w Nowym Testamencie z wytrwaniem w modlitwie. Jezus w Ogrodzie Oliwnym, budząc uczniów, namawia ich do czuwania w modlitwie. Chwilę potem pojawia się Judasz, w którego wstąpił szatan, i uczniowie tracą z oczu swojego Rabbiego. Paweł w Liście do Kolosan nazywa modlitwę wprost czuwaniem. Ale już w Liście do Tesaloniczan czuwanie oznacza trzeźwy styl życia, bez pijaństwa, które kojarzono również z życiem rozpustnym. Wreszcie święty Piotr wzywa do czuwania przed diabłem, który jak lew krąży, szukając żeru. To nie Bóg czyha na naszą śmierć, ale szatan. Pragnie on bowiem zaskoczyć nas zagładą w takim momencie, w którym jesteśmy najbardziej oddaleni od Jezusa. Śmierć w takiej chwili byłaby czymś gorszym niż najgorsze nieszczęście na ziemi.

piątek, 18 listopada 2016

Krzyżówka Krzyża

Uroczystość Chrystusa Króla, Rok C


TEKST SŁOWA BOŻEGO

  

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: ”Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”.Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: ”Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”.Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: ”To jest król żydowski”.Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu:
”Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”.Lecz drugi, karcąc go, rzekł: ”Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”.I dodał: ”Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.Jezus mu odpowiedział: ”Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.


KOMENTARZ


  

Królestwo Chrystusa nie jest odległą o lata świetlne rzeczywistością, ale dokonuje się teraz, a śmierć nie jest już pustą enklawą bez obecności Boga.  Tradycyjne przekonania przedstawiają nam problem śmierci i zmartwychwstania następująco: zaraz po śmierci dusza traci kontakt z ciałem i idzie do Boga, a na końcu czasów ciało zostanie wskrzeszone, odnowi się i scali z duszą. Współczesna teologia wypowiada się w tej kwestii śmielej. Pozwala mieć nadzieję, że zmartwychwstanie rozpoczyna się już w śmierci. Możemy mieć nadzieję, że to prawda. Jezus nie powiedział do złoczyńcy: „na końcu czasów będziesz w raju”, tylko „DZIŚ”! Możemy wierzyć, że zmartwychwstanie, co prawda, nie będzie jakimś porwaniem z grobu i przemienieniem tego ciała, które poraża biologiczna śmierć – bo ta fizyczna materia zostaje złożona do grobu i rozkłada się – ale możemy mieć nadzieję, że zmartwychwstanie cały człowiek, pojęty jako całość jego historii, ze swym konkretnym światem,  uczuciami, bogactwem przeżyć i myśli,  czynów, słów, z własną świadomością siebie samego, a nade wszystko ze swymi relacjami miłości, na jakie się zdobył nie tylko względem Chrystusa, ale też wobec swych braci i sióstr i ... otrzyma od Boga nowe ciało i życie wieczne.


Jezus jest Królem, i na tronie chwały, i na krzyżu hańby. On wisząc na krzyżu, dokonuje uniwersalnej  amnestii ludzkości. Owszem, nie każdy o tym wie i nie każdy zechce z niej skorzystać. Pierwszym jej odbiorcą był zwykły kryminalista, który błagał o raj mimo tego, że piekłem było nie tylko jego życie, ale zapewne i innym raju nie stworzył.

Musimy sobie uświadomić, że wszyscy jesteśmy na krzyżach, wszyscy jesteśmy zawieszeni, wszyscy jakoś cierpimy. Ale z krzyżem swego losu mamy istny „krzyż Pański”. Krzyż uwalnia od grzechu i od potępienia. Może jednak wywołać bunt, bo zawsze tam jesteśmy ukrzyżowani, gdzie najmniej się spodziewamy. Z krzyżem trudno się pogodzić, zrozumieć, łatwo go pomylić z czymś, co nie jest krzyżem. Wiemy tylko tyle, że bez Krzyża nie ma zbawienia, bo krzyż Jezusa został przez Niego uświęcony. On nie musiał być ukrzyżowany, przyjął go, ponieważ chciał, by Twój krzyż miał sens i był dla Ciebie odzyskaniem raju. Łotr otrzymał zapewnienie Jezusa na wejście do raju, ponieważ przyznał, że sprawiedliwie mu się należy. Czy też tak to widzisz? Czy dostrzegasz, że to, co jest twoim cierpieniem, należało ci się? Niekoniecznie oznacza to, że Twój krzyż jest efektem grzechu. Czasem należy nam się coś, abyśmy nie wpadli w potępienie i rozpacz. Bo krzyż jest tą rzeczywistością, która uniemożliwia nam grzech.

Może to będzie brzmiało niestosownie, ale Krzyż jest jak swoista krzyżówka, którą trzeba odgadnąć. Powinniśmy wpisać ukryte słowa, aby krzyżówka została rozwiązana. Te słowa to nasza ukryta wiedza o sobie samych i o tym, co z nami aktualnie się dzieje. Jeśli wpiszemy właściwe słowa, uzyskamy nagrodę. Wyobraź więc sobie swój los jako krzyżówkę w formie krzyża. Cztery ramiona, jak cztery puste miejsca na wpisanie słów, które krzyżują twoje życie, myślenie, uczucia, plany, wprowadzając porządek Boga w twoje istnienie. Jakie to słowa?

Chciejmy być wdzięczni za krzyż, a nie przeklinając Boga, życie i siebie oraz tenże właśnie krzyż. Lekarstwa są zwykle niesmaczne, trucizny natomiast kuszą rozkosznym smakiem. Ale nie smak decyduje o wyborze, lecz światło zrozumienia, które daje nam Duch Święty. 

piątek, 11 listopada 2016

Bądź Świadkiem

XXXIII Niedziela Zwykła, Rok C


TEKST SŁOWA BOŻEGO

 

 

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: ”Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.Zapytali Go: ”Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?”.Jezus odpowiedział: ”Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: »Ja jestem« oraz »nadszedł czas«. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”.Wtedy mówił do nich: ”Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.
Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.
Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.


 

KOMENTARZ






Kiedy wydaje się, że ktoś posiada wiedzę o zbliżaniu się jakiegoś tragicznego wydarzenia, to chcielibyśmy zazwyczaj, żeby tą wiedzą się z nami podzielił – żebyśmy mogli się przygotować na to, co ma się wydarzyć. Tu mi się przypomina cała afera z kalendarzem Majów, który rzekomo miał zapowiadać koniec świata (o ile dobrze pamiętam to było w 2012 roku), w Polsce przeszło to w miarę łagodnie, ale na przykład w Stanach Zjednoczonych, ludzie wydali mnóstwo pieniędzy na schrony, żeby się zabezpieczyć przed rzekomym końcem. W Rosji wykupywali wszystko w sklepach, bo robili zapasy – przecież jak się skończy świat, to nie będzie sklepów, więc gdzie kupimy? Pokazuje to wielką naiwność ludzi: koniec świata to nie jest pożar, powódź, katastrofa czy coś takiego. To jest koniec. Więc zapasy, schrony na nic nam się zdadzą. Poza tym nie będzie nam to wszystko już potrzebne – nas także spotka koniec, tak jak i cały świat.

Mimo niepokojącej treści dzisiejszej Ewangelii Jezus bynajmniej wcale nie mówi o końcu świata. Cała ta wyliczanka jaką dzisiaj podaje: wojny, przewroty, głód, zaraza, prześladowania – to wszystko wcale nie jest zapowiedzią rychłego końca. Wręcz przeciwnie, Chrystus przestrzega przed takimi, którzy będą wieścić rychły koniec – na przykład mówić „ja jestem” albo „nadszedł czas”. Trzeba się ich wystrzegać jako fałszywych proroków i nie słuchać ich. O czym więc mówi Jezus? Na co chce nas przygotować?

Otóż mówi o historii świata i o życiu każdego z nas: takie rzeczy będą obecne, nie da się ich uniknąć. Będziemy słyszeć o wojnach, o przewrotach, o rewolucjach, o katastrofach, tajfunach, tsunami, o głodzie, o chorobach i innych nieszczęściach, one nie ominą także nas. Ktoś nas wyśmieje od czasu do czasu, może przeklnie, bliscy nas wkurzą, zachorujemy, nogę złamiemy, szef w pracy nas źle potraktuje, klient trafi się nam wredny, oszukają nas a może nawet napadną, umrze nam ktoś bliski itd. Jezus mówi: to wszystko będzie się zdarzać i macie być na to gotowi. A jak się przygotować? Budować schrony? Lecieć do Biedronki? Nie!

Najważniejsze, co będziemy mieli do zrobienia wobec tych wszystkich wydarzeń, to dać świadectwo – a konkretnie te wydarzenia mają nas uczynić świadkami (tak dosłownie mówi Jezus). Jak to ma się stać? Przez naszą wytrwałość – przez to, że nic z tych wszystkich rzeczy nie da rady sprowokować nas do oderwania się od Chrystusa, do okazania Mu najmniejszej niewierności. Tak, bo zło dokładnie po to prowokuje takie wszystkie rzeczy, żebyśmy odchodzili od Jezusa. Jeśli damy się sprowokować, to przegramy. Wtedy zło tryumfuje: udało się nas oderwać od Jezusa! To właśnie po to zło sprowadza ci to wszystko na głowę, żebyś stracił zaufanie do Boga i dał się sprowokować. Dlaczego?

Ano dlatego, że prędzej czy później dla każdego z nas przychodzi – jak mówi prorok Malachiasz – dzień palący jak piec. Dzień, który wypali we mnie to wszystko, co nietrwałe. To dzień mojej śmierci – rzecz najbardziej pewna w moim życiu. To, że na co dzień żyjemy i zachowujemy się tak, jakby ten dzień miał nigdy nie nadejść, oznacza że jesteśmy wobec tego totalnie i absolutnie bezsilni. Tymczasem z każdym oddechem jesteśmy bliżej tej chwili. A ze śmiercią jest problem taki, że żadną naszą mocą nie jesteśmy w stanie jej pokonać. Śmierć jest totalnym i absolutnym zniszczeniem – nie pomoże schron ani ziemianka, nie pomogą zapasy, nic nie pomoże. Nawet telefon komórkowy czy aparat tlenowy w trumnie. Śmierć niszczy totalnie i absolutnie wszystko, co nie jest z Boga – tylko Bóg jest większy od śmierci, co udowodnił Jezus. I dlatego właśnie Jezus tłumaczy swoim słuchaczom – czyli nam – że jedyne, co się liczy naprawdę, to wytrwać w wierności Jemu. Choćby nas kroili, przypiekali ogniem, choćby nie wiem czym nas straszyli, choćby się działo nie wiadomo co – nie możemy dać się oderwać od Jezusa.

Dlatego dziś staje przed tobą Jezus – jako Zwycięzca Śmierci – i prosi, błaga: dziecko, wytrwaj przy Mnie... A Ja cię przeniosę przez wszystko, co cię czeka. Ocalę cię – tak jak zwyciężyłem Moją własną śmierć... Zwiąż się ze Mną – ze Zwycięzcą...

Tu warto może też wiedzieć, że to wszystko, co Jezus dziś wylicza – wszelkie trudy i nieszczęścia, jakie mogą się wydarzyć – są tak naprawdę tylko smrodem padliny. To tylko drgawki przedśmiertne pokonanego zła. Jezus już zwyciężył! To się już dokonało! Tylko my – zaślepieni – myślimy, że walka jest nierozstrzygnięta, że zło jest nie wiadomo jak silne. A prawda jest taka, że zło właśnie o tym marzy, żebyśmy myśleli, że jest wszechobecne, przepotężne i że musimy ulegać. Jezus dzisiaj wcale nie nawołuje, żebyś protestował przeciwko temu wszystkiemu, co się dzieje – żebyś pisał, dyskutował, organizował demonstracje itd. itp. Jezus mówi tylko jedno: bądź świadkiem! Jak już cię postawią pod ścianą – Ja będę mówił przez ciebie. Ale sam w dyskusje nie wchodź – bądź świadkiem!

piątek, 4 listopada 2016

Zmartwychwstanie

XXXII Niedziela Zwykła, Rok C


TEKST SŁOWA BOŻEGO

  


Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: ”Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: »Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu«. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę”.Jezus im odpowiedział: ”Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa »Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba«. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.


KOMENTARZ



W kontekście dzisiejszej Ewangelii rodzi się następujące pytanie: Czy widzisz się w tych, którzy będą uznani za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu ze śmierci? Tam już nie ma ani małżeństwa, ani śmierci, a my sami będziemy jak aniołowie. Jezus mówi zdumiewające słowa, które mnie zawsze więcej niż tylko ciekawiły. Aniołowie przecież nie mają ciał, a my mamy przekroczyć zmartwychwstanie właśnie po to, by odzyskać ciała? Kim tam będziemy? Cieniami?  Duszami? Częścią siebie samych? Czy będziemy do siebie podobni? Czy zachowamy płeć? A jeśli tak, to po co, skoro Jezus mówi, że nie będziemy tam żenić się ani za mąż wychodzić?

Zacznijmy od tego, że już tu,  na ziemi, co kilka lat zmienia się nasz wygląd, niekiedy tak dalece,  że ludzie, którzy nas nie widzieli przez dziesięć lat, z trudnością nas rozpoznają albo w ogóle, choć jesteśmy tymi samymi ludźmi. Tymi samymi a jakże różnymi! Niekiedy też tak dalece zmieniamy poglądy i przekonania, że samych siebie nie poznajemy w naszych rewolucyjnych mentalnych przemianach. Ciągle w nas coś umiera i coś zmartwychwstaje jako zupełnie nowa jakość, zarówno na poziomie materialnym jak i duchowym.

Nie wyobrażam więc sobie, że zmartwychwstanie będzie jedynie ożywieniem cmentarzy. Ta wizja wydaje mi się groteskowa i naiwna. Byłoby to raczej jedynie wskrzeszenie starych trupów, a nie zmartwychwstanie do nowej jakości istnienia.

Śmierć i zmartwychwstanie jawią się w Biblii raczej jako dramatyczny, ale za to ostateczny skok ku zmianie niezmiennej, ku jakości życia całkowicie ofiarowanej przez Boga w Chrystusie.
Śmierć więc to ostatnie umieranie i ostatnie zmartwychwstanie i mamy prawo ufać, że nie będziemy się nudzić po śmierci, błądząc w jakiś wilgotnych i mrocznych labiryntach, nie wiedząc za bardzo, co ze sobą zrobić. Możemy wierzyć, że od razu spotkamy niezwykłe życie w Chrystusie, co nazywamy zmartwychwstaniem.